James Thomas, Aplication Technology Specialist, Syngenta UK
MB: Czy zjawisko odporności jest znane w Twoim kraju? HR: Tak, problem odporności jest bardzo dobrze znany w Niemczech.
MB: A jak jest w UK? JT: U nas podobnie. Najczęściej mówimy o wyczyńcu i tu konkretnie o odporności w miejscu działania, rzadziej o odporności metabolicznej.
MB: James, wspomniałeś o wyczyńcu, a inne chwasty nie są ważne? JT: Z chwastów jednoliściennych należy wymienić życice, owies głuchy i wiechlinę roczną. Natomiast z chwastów dwuliściennych największy problem stanowią: mak polny, rumian polny oraz gwiazdnica pospolita.
MB: A w Niemczech? HR: W Niemczech mamy najwięcej problemów z chwastami jednoliściennymi, czyli z wyczyńcem i miotłą zbożową. Ale musimy rozróżnić, o którym gatunku mówimy, bo jeśli o odporności wyczyńca, to dotyczy on przede wszystkim inhibitorów ACC-azy (grupa A wg HRAC). W przypadku miotły jest dokładnie odwrotnie. Większy problem odporności dotyczy substancji aktywnych z grupy B. Chociaż w ostatnich latach obserwujemy również wzrost odporności na substancje z grupy ALS dla wyczyńca oraz grupy A dla miotły. Dlatego problem staje się coraz poważniejszy.
MB: Jakiego areału upraw dotyczy problem? To problem lokalny czy występuje w całym kraju? HR: Trzeba powiedzieć, że odporność jest bardzo rozpowszechniona. Powiedziałbym, że nie ma takiego landu w Niemczech, w którym nie występuje żadna odporność miotły lub wyczyńca. JT: Większość problemów dotyczy wschodniej Anglii, gdzie głównie uprawia się zboża i rzepak, ale problem przesuwa się ciągle na zachód i północ.
MB: Kiedy rolnicy zaczęli dostrzegać problem odporności chwastów na herbicydy? Dawno temu? HR: W przypadku wyczyńca było to dość wcześnie, w połowie lat 90-tych. Początkowo była ona jednak ograniczona do obszarów przybrzeżnych w północnej części Niemiec, teraz dotyczy prawie całego obszaru Niemiec. W przypadku miotły zbożowej pierwsze problemy zgłoszono dopiero w roku 2006.
Dr Hans Raffel, ekspert techniczny Syngenta
MB: Jeśli chodzi o wyczyniec, to bardzo wcześnie, ale z miotłą, to problem dość niedawny. Kiedy rolnicy zaczęli dostrzegać problem i jak go sobie tłumaczyli? HR: Odporność nie staje się widoczna z dnia na dzień. Pierwsze oznaki są trudne do rozpoznania dla rolnika. Jeśli kilka roślin przetrwa na polu, nie zobaczysz ich. To jest często problem. Rozpoznajesz je dopiero wtedy, gdy w części pola wystąpi niewystarczająca skuteczność, o którą się martwisz. Ale nawet w takim przypadku mogą istnieć różne wyjaśnienia. Może warunki pogodowe nie były optymalne, może środek był zastosowany w nieodpowiednim momencie. Czy środek i dawka były dobrane prawidłowo czy to już odporność? Trudno określić ten dokładny moment, ale początek był bardzo powolny i ograniczony do małych regionów lub wręcz pojedynczych pól. W ostatnich latach jednak rozprzestrzenianie się odporności chwastów trawiastych postępuje bardzo szybko. JT: W Wielkiej Brytanii było trochę inaczej. Problem pojawił się jakieś 10-15 lat temu, gdy zmieniło się podejście do uprawy – spopularyzowały się uproszczenia w uprawie. To wydarzenie można uznać za przełomowe.
MB: Kto w Twoim kraju edukuje rolników w kwestii wiedzy o odporności? HR: Istnieje wiele możliwości informowania rolników o problemie. Najczęściej odbywa się to za pomocą szkoleń. Głównym źródłem są państwowe, niezależne, oficjalne ośrodki doradztwa. Uniwersytety również zajmują się tymi tematami. Firmy badawcze zapewniają szkolenia i wsparcie (np. monitoring). Oprócz tego są prywatne firmy konsultingowe. Informacje można uzyskać również za pośrednictwem dystrybutorów czy internetu. Wszystkie te źródła dostarczają informacji na temat odporności, są publikacje czasopism rolniczych, wykłady naukowców. Wreszcie bardzo ważnym źródłem informacji jest bezpośrednia wymiana doświadczeń między rolnikami.
W Niemczech powstał również Komitet Ekspertów ds. odporności na pestycydy – Grupa Robocza ds. Herbicydów (ECPR – H). Grupa ta opracowała różne ulotki informujące o problemach związanych ze zwalczaniem chwastów. JT: U nas wygląda to nieco inaczej. Rolnicy są zaznajamiani z problemem głównie na szkoleniach producentów środków ochrony roślin, a także przez dystrybutorów. Rzadziej dzieje się to poprzez doradców agrotechnicznych czy ośrodki badawczo-rozwojowe. Z organizacji niezależnych prym wiedzie ADAS.
MB: W Niemczech jest Komitet Ekspertów, a co w UK? Trudno uwierzyć w to, że przy tak dużym problemie odporności nie powstał żaden niezależny program informowania o odporności JT: Rzeczywiście, istnieje specjalna grupa WRAG – Weeds Resistance Action Group (Grupa Robocza ds. Odporności Chwastów). Jednak prawdziwe znaczenie mają Grupy Robocze ds. Odporności (RAGs) - nieformalne grupy zlokalizowane w Wielkiej Brytanii, składające się z ekspertów z firm członkowskich Stowarzyszenia Ochrony Roślin (CPA - Crop Protection Association), innych przedstawicieli przemysłu agrochemicznego, szeregu niezależnych organizacji, w tym instytutów badawczych sektora publicznego oraz Dyrekcji Regulacji Chemikaliów (CRD - Chemicals Regulation Directorate).
MB: Co Syngenta zrobiła/robi w Twoim kraju, aby podnieść świadomość rolników na temat odporności? Współpracuje z jednostkami naukowymi w celu poszukiwania metod zarządzania odpornością? JT: Zdecydowanie TAK! Od dawna prowadzimy współpracę z jednostkami naukowymi, z którymi realizujemy wspólne projekty. Sami jako Syngenta utworzyliśmy centrum chwastów jednoliściennych niedaleko Cambridge mające na celu szukanie innowacyjnych metod walki z odpornością. Rolnicy mogą wykorzystywać nasze rezultaty badań i wypracowanych przez nas rozwiązań w swoich farmach. HR: Od 2006 roku współpracujemy z Uniwerytetem Technologicznym w Bingen. Ustanowiliśmy monitoring i do tej pory przeanalizowaliśmy na swój koszt łącznie ponad 1100 próbek wyczyńca, a także nieco mniejszą liczbę miotły zbożowej. Dodatkowo analizujemy owies głuchy, życicę a od 2016 roku do programu włączyliśmy również proso.
MB: W jaki sposób głównie rolnicy radzą sobie z odpornością? HR: Rolnicy postępują bardzo różnie. Wielu z nich zwraca większą uwagę na zmianę mechanizmu działania herbicydu w uprawie. Rotują płodozmianem. Ponadto stosują maksymalną dopuszczalną dawkę środka chwastobójczego. W ramach zmiany płodozmianu reakcja polega na zamianie upraw ozimych na jare oraz prowadzenie ciągłego zakrycia łanu. Dotyczy to również poplonów. Ponadto, tam gdzie to możliwe, stosuje się zmianę techniki uprawy roli oraz późniejszy siew zbóż ozimych. Oczywiście jest też wielu, którzy mówią: „reaguję tylko wtedy, gdy mam problem w swoim gospodarstwie”. Ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że jest już za późno. JT: Dość prosto: płodozmian, późny siew, zabiegi punktowe, uprawy dobrze konkurujące z chwastami, uprawa, zwalczanie chwastów przed siewem, higiena ścierniska, ręczne pielenie i stosowanie herbicydów o długim działaniu odglebowym.
MB: Jaki jest przeciętny koszt zwalczania biotypów odpornych chwastów w Twoim kraju? JT: Żaden rolnik nie lubi płacić za drogie produkty, ale w niektórych sytuacjach jest to jedyny sposób na utrzymanie uprawy zbóż na posiadanych przez niego gruntach.
Program stosowania herbicydów przedwschodowych/odglebowych do kontroli wyczyńca polnego może kosztować ponad 100 funtów/ha. HR: Chciałbym mówić mniej o konkretnych wartościach, ale jasne jest to, że koszty zwalczania chwastów jednoliściennych znacznie rosną, jeśli trzeba zastosować herbicyd 2-3 razy w danej uprawie, a 3-4 w całym sezonie wegetacyjnym. Badanie przeprowadzone właśnie w Wielkiej Brytanii, która ma bardzo duże problemy z odpornością wyczyńca polnego pokazują, że koszt zwalczania chwastów jednoliściennych podwoił się w ciągu 10 lat. Jeżeli chcemy dobrze i skutecznie zwalczać chwasty jednoliścienne również w przyszłości, to należy spodziewać się dalszego wzrostu kosztów. Nie będzie to jedynie koszt herbicydów, ale do wzrostu kosztów przyczyni się również mechaniczne zwalczanie chwastów.
Fragment etykiety jednego z produktów z grupy HRAC B
MB: Etykiety pestycydów informują rolników o możliwości braku skuteczności, jeśli opryskiwane chwasty są odporne? Jak rolnicy rozróżniają produkty i mechanizmy działania substancji? Są jakieś specjalne oznaczenia na etykietach lub opakowaniach? HR: Wszystkie etykiety produktowe zawierają część na temat odporności oraz wskazówki dotyczące mechanizmu działania (MoA) substancji aktywnej. JT: Etykiety produktów są bardzo skomplikowane i trudno się je czyta, a hodowcy polegają głównie na swoich agronomach, którzy rozumieją praktyki związane z zarządzaniem odpornością, natomiast owszem, każda etykieta zawiera informację o ryzyku wystąpienia odporności oraz jak nim zarządzać.
MB: Jakie substancje są obecnie najbardziej efektywne w Twoim kraju do zwalczania miotły zbożowej/wyczyńca? HR: Flufenacet, prosulfokarb, pendimetalina, diflufenikan są najsilniejszymi herbicydami glebowymi stosowanymi przedwschodowo a także we wczesnej fazie wzrostu jesienią. Można również dodać chlorotoluron. Jako herbicydy stosowane po wschodach używa się pinoxadenu, pyroxsulamu i mezosulfuronu. JT: Substancje herbicydów odglebowych - zazwyczaj flufenecet, pendimetalina, prosulfokarb, diflufenikan. Opcja powschodowa jest praktycznie bezużyteczna i dlatego rzadko stosowana.
MB: Czy w celu poprawienia skuteczności można oficjalnie w Twoim kraju rekomendować różne miksy herbicydów poza etykietą? JT: Mieszanie herbicydów działających odglebowo jest powszechną praktyką w Wielkiej Brytanii, szczególnie w sytuacji zwalczania wyczyńca polnego, mimo, że nie jest to uwzględnione w etykiecie stosowania środka. HR: Tak, możliwe jest rekomendowanie mieszanin zbiornikowych w celu poprawy skuteczności i stosowania. To powszechnie stosowana praktyka. Ale należy się upewnić, że różne substancje aktywne, które łączy się w takiej mieszaninie w zbiorniku, mają różny mechanizm działania.
Marcin Bednarczyk, ekspert techniczny Syngenta Polska
MB: Skoro stosuje się mieszaniny zbiornikowe, to jak jest z dawkami pestycydów? Obniżanie dawek było/jest powszechną praktyką w Twoim kraju? HR: Tak, to była powszechna praktyka. I muszę powiedzieć, że często były to drzwi wejściowe do pierwszych problemów ze skutecznością. JT: Potwierdzam, wielu agronomów zalecało stosowanie obniżonych dawek, ale z perspektywy czasu wiemy, że ten kierunek mógł się przyczynić do szybszego postępu odporności.
MB: Rolnicy powinni obawiać się odporności? HR: Nie, rolnik nie powinien się bać. Ale musi mieć świadomość, że stwierdzenie historyczne: „Chemia przynosi nowe produkty i rozwiąże mój problem” nie jest już prawdą. Powinien być świadomy faktu, że musi stale zastanawiać się nad zarządzaniem swoim gospodarstwem rolnym i stale się dostosowywać.
MB: W przyszłości łatwiej będzie zarządzać odpornością, patrząc jak wygląda to teraz? HR: Nie, jest wręcz przeciwnie. W przyszłości będziemy mieli mniej substancji aktywnych do kontroli chwastów jednoliściennych. Ponadto musimy założyć, że na niektóre substancje aktywne nałożone zostaną ograniczenia dotyczące dopuszczalnej ilości na hektar. Dodatkowo zdarza się, że substancje aktywne nie mogą być stosowane każdego roku. I dlatego utrzymanie płodozmianu zbożowego będzie trudniejsze.
MB: W Twojej opinii jaki jest następny krok? Co robić, zanim pojawi się odporność? Jak jej uniknąć? JT: Przetestuj swoje chwasty pod kątem ewentualnych oznak odporności pobierając próbki. Jeśli występuje odporność, należy natychmiast zacząć stosować zintegrowane podejście do zwalczania chwastów. Przestań polegać na konkretnych substancjach aktywnych.
MB: Co radzisz rolnikowi, kiedy już ma odporność? Oczywiście oprócz „trzeba było pomyśleć o tym zawczasu”? HR: Nie jest za późno! Przyglądając się opcjom zmiany gospodarowania (płodozmian, uprawa i wprowadzanie konkurencyjnych dla chwastów upraw) nadal możliwe jest prowadzenie dochodowych upraw, ale trzeba zmienić rozumowanie. Należy zwalczać chwasty przy pomocy metod mechanicznych i chemicznych, stosować substancje aktywne z ryzykiem niskiej odporności (prosulfokarb); stosować kombinacje różnych mechanizmów działania, właściwie stosować substancje aktywne (dawka, czas, technika aplikacji, ilość wody). Wykorzystywać wszystkie dostępne narzędzia – i patrzeć w przyszłość.
MB: Jak oceniasz szanse na nowe środki (substancje), które przełamią problem odporności? JT: Myślę, że jest to wyzwanie. Bardzo trudno jest odkryć, opracować nową substancję aktywną. Jest to bardzo kosztowne, a przeszkody regulacyjne sprawiają, że jest to niezwykle długotrwałe przedsięwzięcie. Technicznie rzecz biorąc, wszystkie substancje aktywne mogą rozwinąć odporność, więc nie sądzę, aby pojawiła się „cudowna metoda” w postaci nowej substancji aktywnej. Jednakże gdyby znaleziono nową substancję aktywną, nigdy bym nie wspomniał o czynniku przełamującym odporność. Doświadczenie pokazało, że prędzej czy później chwasty rozwijają odporność na nowe lub nieużywane substancje aktywne. Możemy więc tylko opóźnić odporność na substancję aktywną. Inna sytuacja miałaby miejsce, gdyby odkryto nowy mechanizm działania. Ale nawet tutaj szansa jest bardzo mała. Ostatni nowy mechanizm został odkryty ponad 20 lat temu.
MB: James, Hans, dziękuję za rozmowę. Podsumowując, można powiedzieć, że problem odporności dalej będzie się rozwijał, a my, aby nim zarządzić, musimy podejść do sprawy kompleksowo, bo półśrodki nie wystarczą.
HR: Dr Hans Raffel, Ekspert Techniczny Terytorium Europy Północnej, odpowiedzialny za herbicydy zbożowe i rzepakowe oraz regulatory wzrostu, 32 lata pracy w Syngenta, od 24 lat zajmuje się odpornością herbicydów. JT: James Thomas, Aplication Technology Specialist, w Syngenta od 4 lat, zajmuje się nowymi technologiami uprawy i cyfryzacją rolnictwa, wcześniej pracował w JCB i Catepillar. MB: Marcin Bednarczyk, Ekspert Techniczny Syngenta Polska, odpowiedzialny za herbicydy zbożowe, regulatory wzrostu i nasiona zbóż.