Pierwszy kwartał 2020 roku – co przyniosły ostatnie miesiące?

Zboża

Obecny sezon jesienno-zimowy niestety nie należał do typowych dla Polski. Zimy nie było, a wysokie temperatury spowodowały, że wegetacja przebiegała bez zakłóceń. Z kolei marzec to okres silnych przymrozków, a w niektórych regionach nawet mrozów połączonych z opadami śniegu, które z jednej strony zahamowały wzrost roślin, a z drugiej przyczyniły się do strat z powodu przemrożeń na wielu polach uprawach.

Pierwszy kwartał 2020 roku – co przyniosły ostatnie miesiące

Zima, której nie było

Tak można opisać to, co się działo w styczniu i lutym. Wysokie temperatury i towarzyszące im opady deszczu silnie pobudzały wzrost ozimin – zarówno zbóż, jak i rzepaku – co skutkowało dobrym rozkrzewieniem roślin, ale też ich nadmiernym wyrośnięciem. Rośliny, formując w takich warunkach gęstą pokrywę, były niestety narażone na atak patogenów. Choroby pszenicy silnie zaatakowały pola. Wśród nich najsilniej infekowały uprawy grzyby z rodzaju Fusarium, które rezydowały na resztkach pożniwnych z poprzedniego sezonu. Patogeny te, atakujące na tak wczesnym etapie rozwoju roślin, trzeba intensywnie zwalczać, ponieważ zaniedbanie ochrony będzie skutkowało tym, że uzyskany plon będzie skażony mykotoksynami, przez co nie będzie nadawał się do celów konsumpcyjnych i paszowych.

W lutym z kolei pojawił się problem związany z niedoborami azotu w wielu uprawach. Nie można go było uzupełnić z powodu zakazu stosowania nawozów azotowych w okresie zimowym. Jednakże w przypadku azotowych nawozów mineralnych wydano zgodę na ich wcześniejsze użycie, dzięki czemu rośliny nie były narażone na długie niedobory tego pierwiastka.

Skutki warunków pogodowych w marcu

Marzec stanowił trudny okres dla większości upraw. Mrozy, które nawiedziły w tym czasie teren Polski, spowodowały straty zarówno w uprawach polowych, jak i ogrodniczych, szczególnie na plantacjach truskawki. Na to nałożyły się niewielkie opady deszczu lub ich całkowity brak. Skutkowało to tym, że niektóre uprawy, szczególnie zboża, już zaczynają cierpieć z powodu suszy. Na początku marca był krótki okres, kiedy rolnicy mogli wykonać zabieg T1 w zbożach, by ograniczyć choroby pszenicy i innych zbóż, jednak jedynie nielicznym z nich udało się go przeprowadzić. Najwięcej zabiegów przeprowadzono na plantacjach jęczmienia ozimego, który był najbardziej wyrośnięty. Skutkiem tego na niechronionych polach wzrostowi roślin towarzyszył rozwój grzybów patogenicznych, które powodują choroby podstawy źdźbła oraz choroby liści. Plantacje atakowane są przez septoriozę, a na niektórych pojawiła się już w tym okresie rdza. W lepszej sytuacji są plantacje rzepaku, na których rolnicy w większości przypadków zdążyli z wykonaniem niezbędnych zabiegów ochronnych i regulacyjnych.

Utrzymujące się w marcu przymrozki przyczyniły się do tego, że plantatorzy nie mogli wykonać zabiegów ochronnych, szczególnie preparatami zawierającymi substancje czynne z grupy triazoli. Musieli oni poczekać, aż minimalne temperatury w ciągu dnia będą utrzymywały się powyżej 14C, a dobowe nie będą spadały poniżej zera stopni Celsjusza – dopiero wtedy można było zacząć zabiegi, które skutecznie zwalczą choroby pszenicy oraz, jeśli będzie to możliwe, przeprowadzić skracanie tego gatunku zboża.